Trudności z czytaniem i pisaniem to nie tylko dysleksja. Czasem na przeszkodzie staje nam także ADHD, które co prawda jest teraz diagnozowane, jednak częściej u chłopców niż u dziewczynek.
Kiedyś mało kto otrzymywał diagnozę ADHD, teraz zdarza się to częściej. Jednak jak podaje, dr hab. Jarosław Jóźwiak, dyrektor ds. Medycznych w Centrum Terapii Alma, 80 procent pacjentów to chłopcy, a tylko 20 procent to dziewczynki. U dorosłych ten rozkład jest mniej więcej równy, z niewielką przewagą mężczyzn.
Dlaczego ADHD diagnozuje się częściej u chłopców?
Po pierwsze dlatego, że nie wszyscy psychiatrzy specjalizują się w akurat diagnozie nadpobudliwości psychoruchowej. Po drugie dlatego, że trudniej rozpoznać ten problem u dziewczynek, a później u kobiet, których kłopoty bardziej mogą wiązać się z koncentracją uwagi.
Oba aspekty ADHD: nadpobudliwość i problemy z koncentracją często przekładają się na słabsze czytanie i pisanie.
Łatwo wyobrazić sobie, skąd się to bierze. Otóż nie dość, że w związku z dysleksją mylą się pojedyncze litery (takie jak „b”, „d”, „w”, „m”, „j”, „t”), całe słowa (takie jak „od” i „do”, „im” i „mi”), to jeszcze częściej niż u innych osób w przypadku, gdy coś jest nudne lub trudne, ucieka uwaga.
Dzieci z ADHD i dysleksją starają się przeczytać tekst, ale gdy litery sprawiają im kłopoty, chcą jak najszybciej „pokonać” problem, zgadując. Czasem po prostu odmawiają czytania, rzucając książkę w kąt. Dzieci, które mają samą dysleksję, też oczywiście tak robią, ale jednak łatwiej im wrócić do pracy. Wysiłek, który muszą podjąć, by skupić się na treningu czytania lub pisania, jest po prostu mniejszy.
Jeśli dwa problemy występują równocześnie, rodzice w pewnym momencie rozkładają ręce. Trudno kogokolwiek zmusić do nauki. Efekty takiego zmuszania są przeciwne od zamierzonych… Poza tym wszyscy dobrze wiemy, że rodzic „wybaczy wszystko”, więc cieszy się mniejszym autorytetem niż nauczyciel czy terapeuta.
Co możemy w tej sytuacji zrobić?
Pierwszy krok – porządna diagnoza ADHD
Przede wszystkim potrzebna jest porządna diagnoza, i to w miejscu, które rzeczywiście zajmuje się ADHD, także tym u dziewczynek. Zaczynamy więc od sprawdzonego psychiatry.
Potem gdy już uzyskamy diagnozę, kierujemy się do poradni psychologiczno-pedagogicznej po orzeczenie. Warto to zrobić, ponieważ dzięki temu nasze dziecko będzie miało szansę na dokument zwany „orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego”, a nie tylko opinię o dysleksji. To duża różnica, ponieważ orzeczenia w szkole są traktowanie z większym respektem niż opinie. Za każdym orzeczeniem idzie też subwencja oświatowa. W przypadku dysleksji to tylko wsparcie zajęć rewalidacyjno-wychowawczych, zwykle grupowych.
Co dalej?
W szkole dziecko otrzyma pomoc, jednak nie rozwiąże to problemu. Osoby z ADHD i dysleksją muszą się nauczyć czytać, pisać i uczyć tak, by przynosiło to konkretne efekty, czyli pozwoliło wybrać zawód i ukończyć potrzebne szkoły. Placówki oświatowe nie są przystosowane do tego, by prowadzić wystarczającą terapię, największy ciężar spoczywa jak zwykle na rodzicach. A powinniśmy się za to zabrać rzetelnie, ponieważ niediagnozowane i nieleczone ADHD może prowadzić do wielu komplikacji.
Jak mówi prof. Tomasz Wolańczyk z Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, statystyki wskazują, że 50-60% uczniów z ADHD jest zawieszanych w prawach ucznia. Ponadto od 10 do 30% nie kontynuuje nauki w szkole średniej. W wieku nastoletnim osoby z ADHD chętniej stosują używki, wpadają w uzależnienia i konflikty z prawem. Statystycznie częściej doznają urazów, a także giną w wypadkach komunikacyjnych. (Źródło: https://www.mp.pl/pacjent/pediatria/aktualnosci/badania/127225,adhd-jest-ogromnym-obciazeniem-dla-dziecka)
Zdiagnozowane i leczone ADHD
Zdiagnozowane i leczone ADHD pozwala z kolei na całkiem normalne funkcjonowanie, ukończenie szkoły średniej, a także studiów. Wybór zawodu na pewno będzie związany z tym, by ADHD danej osoby „było szczęśliwe”, czyli miało dużo zmiennych bodźców. Zwykle osoby z ADHD wybierają pracę twórczą, kreatywną, pozwalającą na przebywanie w ciągłym ruchu, choćby mentalnym. Osoby takie dobrze się odnajdą na przykład jako dziennikarze, rzemieślnicy, artyści, sportowcy i trenerzy sportowi, politycy, kucharze, agenci ubezpieczeniowi. Niektórzy będą chcieli zostać lekarzami czy naukowcami, ponieważ te obszary wiedzy nie są do końca odkryte, więc wymagają kreatywności.
Jak widać, ADHD nie ogranicza normalnego życia, wręcz przeciwnie. Trzeba jednak zadbać o to, by dziecko w wieku szkolnym otrzymało odpowiednie wsparcie.
Poza diagnozą potrzebujemy:
- stałego kontaktu z psychiatrą, który ewentualnie włączy leczenie farmakologiczne (leki nie zawsze są konieczne)
- terapii poznawczo-behawioralnej, która pozwoli osobie z ADHD sprawnie funkcjonować mimo własnych ograniczeń i nie popadać w stany lękowe czy depresyjne (przy braku terapii niestety dość często się pojawiają jako choroby współistniejące)
- psychoedukacji (dla dziecka i dla rodzica), która uczy, jak radzić sobie z impulsywnością, brakiem organizacji, brakiem motywacji, męczliwością układu nerwowego, poczuciem odrzucenia oraz lękiem przed odrzuceniem itp.
Problemy z czytaniem i pisaniem – z pomocą przychodzi metoda Rona Davisa
Jeśli już zadbamy o diagnozę i terapię, to czas na naukę. Tu z pomocą przychodzi metoda Rona Davisa, która nie tylko proponuje korekcję dysleksji, ale także dopasowana jest do osób cierpiących na deficyt uwagi. Wynika to z faktu, że według Davisa u podłoża obu tych zjawisk leży dezorientacja, czyli rozproszenie. Nasza uwaga „ucieka”, gdy pojawiają się rzeczy nudne lub trudne, a do takich zaliczają się znaki umowne, czyli litery i cyfry.
Naszą pracę zaczynamy od tego, że uczymy się zauważać, gdzie w danym momencie znajduje się nasza uwaga. Jest z nami czy już „uciekła”? Jeśli jej nie ma, to dowiadujemy się, co zrobić, żeby „wróciła”. Uczymy się też, jak stosować techniki oddechowe, które mają pomóc w sytuacji, gdy zalewa nas kortyzol, a także uczymy się, jak kontrolować naszą wewnętrzną energię, żeby ją uspokoić.
Potem przychodzi czas na plastelinę i modele liter i wyrazów. Nie brakuje oczywiście ćwiczeń czytania i pisania, które przeplatamy ćwiczeniami koordynacyjnymi. W sumie pracujemy pięć dni po sześć godzin, zamiast szkoły. To oczywiście nie załatwi wszystkiego, ale mocno ułatwi dalszą pracę.
Dlaczego warto pracować metodą Davisa?
Bo jako jedyna skupia się na przyczynie dysleksji i deficycie uwagi, czyli rozproszeniu. Na świecie działa od 1972 roku w 44 krajach i 33 językach. W Polsce jest obecna od 2006 roku.
ANITA CHMARA
Osoby zainteresowane metodą zapraszam do kontaktu.
ANITA CHMARA
Trener metody Davisa
mocdysleksji.pl
Masz pytania, zadzwoń: 607 639 262
https://www.znanylekarz.pl/anita-chmara/psychoterapeuta/bydgoszcz