Myślenie wizualne opisywane jest ostatnio jako coś, co powinien posiąść każdy z nas, gdyż pozwala na szybkie i kreatywne rozwiązywanie problemów. Ci, którzy myślą obrazami, robią to kilka tysięcy razy szybciej niż osoby myślące linearnie. A co powiecie na to, że wizualne myślenie to naturalna zdolność dyslektyków? Coś, czego po prostu nie muszą się uczyć, bo to mają?
Wizualne myślenie to podstawa talentów u dyslektyków
To ich wielki dar, który sprawia, że kiedy już poradzą sobie z trudnościami szkolnymi, w dalszym życiu zawodowym mogą naprawdę dużo osiągnąć.
Rodzimy angielski trudny, a obcy japoński łatwy?
“Wall Street Journal” zamieścił historię Lisy Lunday z Kalifornii oraz jej syna, który spędził dwa lata w specjalistycznej szkole, pomagającej dzieciom z dysleksją i innymi trudnościami w nauce („Unlocking Dyslexia in Japanese”, autor: Linda Himelstein , July 5, 2011). Kiedy chłopiec ukończył 12 lat, mama zdecydowała, by przenieść go do zwykłej szkoły, w której będzie mógł zmierzyć się z takimi samymi wymaganiami, jak jego rówieśnicy.
Była pełna obaw, czy syn podoła takiemu wyzwaniu, ponieważ wybrana przez nią szkoła wymagała od uczniów również nauki języka japońskiego. Skoro z angielskim nie szło za dobrze, to co dopiero mówić o japońskim? Jakież było jej zdziwienie, kiedy okazało się, że syn nie ma żadnych problemów z nowym językiem! Co więcej, japoński wchodził mu do głowy sam, znaki wcale się nie mieszały, w dodatku były pisane bardzo ładnie, czego nie można było powiedzieć o tych angielskich!
Myślenie obrazami to naturalny proces u dyslektyków
Zdaniem naukowców dyslektycy łatwiej uczą się języków takich jak japoński lub chiński, ponieważ znaki tam wykorzystywane odzwierciedlają całe słowa lub idee, a nie tylko pojedyncze dźwięki.
Dyslektycy nie mają kłopotu z tym, by się uczyć, jednak mają problemy z syntezą i analizą poszczególnych dźwięków i znaków umownych.
Maryanne Wolf, profesor rozwoju dziecka i dyrektor Center for Reading and Language Research na Tufts University w Medford w stanie Massachusetts podkreśla, że dzieje się tak, ponieważ mózg dyslektyków inaczej przetwarza dostarczane informacje – przede wszystkim analizuje wizualne wzorce.
Stąd języki oparte na piśmie obrazkowym stają się łatwo przyswajalne i szybkie do nauki. Niestety, jak pokazują badania, nauka japońskiego nie sprawia, że angielski, polski, czy też inne języki oparte na znakach reprezentujących pojedyncze dźwięki, staną się prostsze. Raczej wygląda na to, że do nauki tych języków w przypadku osób z dysleksją trzeba będzie podejść nieco inaczej.
Moda na myślenie wizualne
Niemniej to, co stanowi trudność w jednej dziedzinie, może być siłą w innej. Dyslektycy, myśląc wizualnie, mają też szczególny talent do szybkiego przetwarzania danych, twórczego szukania rozwiązań, kreatywności.
W biznesie prowadzi się całe szkolenia, jak przekazywać wiedzę wizualnie, jak zachęcać grupy do myślenia obrazami itp. W sporcie siła wizualizacji jest wykorzystywana od dawna jako jeden ze sposobów budowania motywacji. Podobnie w life coachingu czy coachingu biznesowym.
„Tak jak prędkość światła jest 900 000 razy szybsza niż dźwięku, tak myślenie wizualne jest o wiele szybsze niż werbalne. Wszyscy jesteśmy zdolni do wizualnego myślenia. Większość z nas przełącza się między myśleniem wizualnym, werbalnym i emocjonalnym. Jeśli jednak nauczymy się najpierw polegać na myśleniu wizualnym i przestawiamy się na myślenie werbalne lub emocjonalne tylko wtedy, gdy jest to potrzebne, nasza zdolność szybkiego myślenia znacznie się poprawi. Otwiera to więcej opcji, pozwala nam rozważyć więcej scenariuszy „co by było, gdyby” i prowadzi do lepszych decyzji”.
(żródło: https://qballextreme.com/how-to-increase-your-visual-thinking-speed/ – cytat pochodzi ze strony, która promuje Q-ball, będący sportem i terapią w jednym, łączący ćwiczenia fizyczne z symbolami cyfr, umieszczonymi na piłkach, które należy szybko rozpoznać i zapamiętać podczas treningu)
Od lat pracuję z dyslektykami i zawsze ich pytam, co robią, kiedy napotykają problem. Mówią wówczas, że wyświetla się przed nimi kilka równoczesnych filmów z rozwiązaniami. Dlaczego ich o to pytam? Ponieważ sama w wieku wczesnoszkolnym miałam problem z dysleksją, a w dorosłym życiu myślę wizualnie i rozwiązuję problemy w ten sposób. Jak większość osób z dysleksją myślałam, że tak robią wszyscy, że to naturalny proces. Dopóki nie zajęłam się metodą Rona Davisa zawodowo. Wtedy odkryłam, że to, co wydawało mi się normalne, dla tak zwanych „zwyczajnych” ludzi wcale proste nie jest! A zaczęłam szukać czegoś skutecznego, bo chciałam wreszcie pomóc mojej córce z dysleksją, dysgrafią i dysortografią. Tradycyjne metody bowiem nie działały…
Jak poradzić sobie czytaniem lub pisaniem?
Wiedziałam, że jakoś z problemami szkolnymi można się w końcu uporać, ponieważ moja dysleksja (obecna w zerówce i pierwszej klasie, choć niezbyt intensywna) nie pozostawiła żadnych negatywnych śladów, skończyłam filologię polską i teatrologię, przez dziesięć lat byłam dziennikarką, potem trenerem biznesu, a teraz pomagam dyslektykom po dwuletnim, certyfikacyjnym kursie w Wielkiej Brytanii, pracując na licencji Davisa. Zatem można zniwelować negatywne skutki początkowych trudności szkolnych. Pytanie tylko jak?
Ron Davis jest osobą, która w młodości miała bardzo duże problemy. Ron nie tylko nie czytał i nie pisał, ale nawet nie mówił. Kiedy lekarze zbadali jego IQ, okazało się, że jest bardzo wysokie i trzeba nauczyć go mówić! Logopedzi sobie z tym poradzili, ale już nie pomogli z czytaniem i pisaniem. Ron Davis poradził sobie sam, wyklejając z czerwonej gliny litery, a potem całe pojęcia i pytając braci o znaczenie. Skończył studia, został inżynierem, założył międzynarodową organizację pomagającą osobom z dysleksją.
Zamiast symbolu realny obraz
Metoda Davisa jest wizualna i wszystko się tu wykleja w plastelinie. Glina była dobra, ale trudno sobie wyobrazić, ile sprzątania by nas czekało po każdej wykonanej pracy! Dlatego wszystko wykonujemy w białej plastelinie, którą w dodatku da się wykorzystać wielokrotnie. Zauważyliście, że dzieci z dysleksją mogą przeczytać dłuższy wyraz, a pomijają lub przekręcają krótkie słowa? Takie jak „od” i do” albo „przez” i „przed”. Są to wyrazy, które nie maja realnego obrazu w rzeczywistości, a więc dla dyslektyków… nie istnieją. Musimy je zatem stworzyć, wyklejając z plasteliny model 3D takiego słowa – jest to sytuacja, która obrazuje znaczenie takich wyrazów jak „dla”, „ale”, „w”, „z” itp. Tworzymy też podpis z liter jak w książce. Te litery też wcześniej wyklejamy i sprawdzamy, czy się nie mylą. Najczęściej problemy sprawiają znaki, które po obróceniu są do siebie podobne: „b”, „d”, „p”, „g”, „n”, „u”, „j”, „l”.
Oczywiście, metoda Davisa ma wiele innych narzędzi, które pomagają dyslektykom, przede wszystkim wyciszają stres i zamęt, który powstaje w kontakcie z trudnymi znakami umownymi. Uczą technik oddechowych, pokazują, jak opanować rozproszenie, wzmocnić skupienie i zwolnić tempo pracy (dyslektycy przyśpieszają, gdy czegoś nie lubią, bo chcą mieć to już „z głowy”).
Niemniej już po pierwszych pięciu dniach pracy widać realne efekty. Czytanie jest dużo spokojniejsze, a liczba słów, które sprawiają, że uczeń się o nie „potyka”, znacznie się zmniejsza. Ortografia wchodzi do głowy przez własne skojarzenia, a nie powtórki albo wkuwanie reguł, których się potem nie stosuje.
Zdecydowanie, pracując z dyslektykami, trzeba pamiętać, że to osoby, które wolą obrazy, a do nauki wykorzystują wyobraźnię. To nie jest tak, że uczą się gorzej. Oni po prostu uczą się inaczej i nasze zadanie polega na tym, by im to umożliwić.
ANITA CHMARA
Trener metody Davisa
mocdysleksji.pl
Masz pytania, zadzwoń: 607 639 262
Czy metoda Davisa to rodzaj terapii? Mam podejrzenia, ze mój syn (obecnie klasa druga szkoły podstawowej) jest w grupie ryzyka dysleksji, głównie dysortografia i dysgrafia. Plastelina to jego miłość. Jestem ciekawa czy ta metoda mogłaby mu pomóc