W jaki sposób mówimy dzieciom o dysleksji? Czy w ogóle ma to znaczenie? Okazuje się, że tak. Słowa, którymi opisujemy daną sytuację, mogą wpłynąć na poczucie własnej wartości naszych pociech. A przecież wszystkim nam zależy, żeby dzieci myślały o sobie dobrze.
Terapia kojarzy się z tym, że trzeba coś „leczyć”. Dziecko może wówczas myśleć o sobie, że jest jakieś gorsze, choć nie do końca wie dlaczego.
Naszym zadaniem jako rodziców jest odpowiednie przedstawienie tematu tak, by dziecko nie straciło wiary w siebie, a co za tym idzie – także motywacji do dalszej pracy. Chcemy, by rozwijało skrzydła.
Terapia czy korekcja dysleksji: dar dysleksji
Od lat zajmuję się korekcją dysleksji metodą Rona Davisa, który nie tylko stworzył ten system pracy, ale też napisał książkę „Dar dysleksji”. Sam tytuł jest już znaczący. Według Davisa dysleksja jest źródłem wielu talentów.
Jako rodzice na pewno sami jesteśmy w stanie wskazać, w czym nasze dzieci są naprawdę dobre. Czy świetnie radzą sobie w sporcie? A może doskonale rysują, malują, rzeźbią albo grają w teatrze lub śpiewają? Mają wyjątkowy dar do układania klocków lego lub gotowania? Świetnie opowiadają historie? Lubią wynalazki? A może kochają biologię i wiedzą o niej niemal wszystko?
Jak to się dzieje, że dysleksja może w czymkolwiek pomagać? Chodzi o bogatą wyobraźnię, która znajduje się w ciągłym ruchu. U dyslektyków wyobraźnia jest dynamiczna, wciąż coś nowego wymyśla. W dorosłym życiu taka cecha jest pożądana, zwłaszcza w pracy. Osoby myślące szybko i wielokierunkowo są oceniane jako bardzo kreatywne. Potrafią sprawnie rozwiązywać problemy, bo pracują nieszablonowo.
Ale zanim dyslektyk dorośnie, powinien na etapie szkolnym poradzić sobie ze znakami umownymi. Litery i cyfry są przecież wszędzie i nie lubią, gdy ktoś je wprawia w ciągły ruch. Wtedy „b” może wyglądać jak „d” lub „p”… To, co doskonale działa w prawdziwym świecie, jest całkiem nieskuteczne w świecie książek.
Terapia czy korekcja dysleksji: nowe nawyki
I tu z pomocą przychodzi korekcja dysleksji metodą Davisa. Ale nazywamy to korekcją, a nie terapią, ponieważ wcale nie chcemy „wymazać” dysleksji, która ma przecież swoje dobre strony!
Naszym celem jest zmiana sposobu, w jaki dyslektyk podchodzi do czytania albo pisania. Korygujemy ten sposób. Uczymy, jak spowolnić na czas nauki naszą bogatą i ruchliwą wyobraźnię, by patrzyła na litery spokojnie i precyzyjnie. Chcemy sprawić, by w trakcie czytania i pisania dyslektyk był szefem swojej wyobraźni. Budujemy nowe nawyki. I w dodatku robimy to z wykorzystaniem miłych i przyjemnych technik oddechowych oraz plasteliny.
Czy jeśli opowiemy w ten sposób dziecku o pracy z dysleksją, nie mamy większej szansy, że nas wysłucha? Czy nie łatwiej mu będzie znaleźć w sobie motywację? Jako rodzice mamy ogromny wpływ na to, jak myślą nasze dzieci. Zwykle porównuję dysleksję do mocy, którą posiadali mistrzowie Jedi. Nie wystarczyło ją mieć, należało nauczyć się, jak ją kontrolować. Ale przecież mistrzowie Jedi nie chodzili na terapię. Odbywali raczej treningi.
Treningi, ćwiczenia, korekcja. W ten sposób mamy większą szansę, by przekonać, a nie zniechęcić.
ANITA CHMARA
Jeśli interesuje Cię metoda Davisa, zapraszam do kontaktu:
ANITA CHMARA
Trener metody Davisa
mocdysleksji.pl
Masz pytania, zadzwoń: 607 639 262
https://www.znanylekarz.pl/anita-chmara/psychoterapeuta/bydgoszcz